Jeszcze się nie nauczyliście, że na "Wyszukanych" wszystko ma swoją praprzyczynę? Na to wygląda gdy się patrzy na zdziwienie i oburzenie, że nagle prezentujemy wam Mazdę. Mazda jak Mazda, chciałoby się rzec. Tak, na ogół to wystarcza. Ale nie w tym przypadku. Tu mamy bowiem dwa trzydziestoletnie niemal egzemplarze, które w życiu nie pojechały po normalnej ulicy.
Właśnie wtedy kiedy wydaje nam się, że wszystko już było, wpadają takie kąski. To dziesięcioletnie Volvo z przebiegiem 50 tys kilometrów czy czerwony 25-letni Passat z 90 tys km na szafie to doprawdy nic w porównaniu do tych dwóch rodzynków. Jak głosi legenda, wygrzebane gdzieś w górskim miasteczku (zdrowe powietrze), pod kocem u wariata co regularnie o nie dbał. Te dwie Mazdy nie pokonały w swoim życiu nawet kilometra po zwykłej drodze. Pamiętajmy, ze wtedy liczniki samochodów ruszały prosto z taśmy produkcyjnej. A przejazdy typu ze statku na lawetę i do dealera bez tablic się nie liczą.
Mazdy- 323 i 626 - są w stanie dziewiczym. Nowe, NO-WE. Dla porządku, większa pokonała 28 kilometrów a mniejsza 100 lub na odwrót. To całkiem bez znaczenia. Regularnie dbane, oleje i płyny zmieniane. Konserwacja prowadzona na bieżąco. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach wierzył, że te dwa japońskie auta staną się kiedyś kultowe? Chyba niemożliwe. Uznajmy, że trafiły w ręce górskiego Fritzla, który je uwięził. Dopiero teraz, po 30 latach wyszły na wolność. Jakże musiał je zdziwić widok prawnucząt.
Przyznajemy szczerze, że nie wiemy co o tych wozach myśleć. Tak, w swoim czasie to były solidne japońskie wozy. I pewnie nadal takie są. Niestety w tych wersjach nie prezentują sobą wielkiej wartości historycznej więc bardziej należy je traktować w charakterze rzadkiego znaleziska. Czy warto wyłożyć takie pieniądze za Mazdę z początków lat 80.? Naszym zdaniem nie, o ile ktoś nie jest maniakiem marki czy wozów z tamtej epoki.
Wierzymy szczerze, że dwóch takich na pewno się znajdzie i nie będzie miało dla nich żadnego znaczenia, o którą z Mazd stoczą bój. To niespotykany rodzynek, a nawet dwa. I dyskusja o proponowanej cenie nie ma żadnego znaczenia. Mamy obiecaną porcję lepszych zdjęć kiedy wozy będzie już można normalnie uwiecznić i zamierzamy się z wami nimi natychmiast podzielić. Póki co, zapraszamy do dyskusji nad sensem takiego zakupu.
Link do ogłoszenia 626 - tutaj.
Link do ogłoszenia 323 - tutaj.
Sensu brak, ani to się nie nadaje do muzeum mazdy a do jazdy w sumie szkoda ...
OdpowiedzUsuńale hibernatusy ciekawe ...
OdpowiedzUsuńI skończyło się komentowanie, Panowie! Widzicie jak łatwo można wprowadzić porządek i cenzurę. A niby każdy może! Tylko komu się teraz chce... Mnie już nie, choć byłem "za".
OdpowiedzUsuńTakiego nieergonomicznego rozwiązania bym się nie spodziewał - po linii najmniejszego oporu. Można i tak. Wolna wola autora bloga, tylko czy aby na pewno przyniesie mu to korzyści...?
ciekawe, co w tym nieergonomicznego, że jednak philmiko komentuje i żyje. ale już mu się nie chce... ciężka sprawa. zachęcam: żyj i komentuj. za wolnością jestem zawsze ale za anonimowym pluciem się to już niekoniecznie.
Usuń