Też tak kiedyś myślałem. Zwłaszcza wtedy kiedy pojawił się model tzw. liftowy. Z całą sympatią do starań Forda, nie da się ukryć, że ten nowocześniejszy (niby) Scorpio był tak brzydki, że ciężko się na niego patrzyło.
Trzeba przyznać, że los o wiele lepiej obszedł się ze Sierrą. Zaczęło w bardzo awangardowej karoserii i takiej sobie technice. Potem design nieco uspokojono, prawdę mówiąc na kształt tego właśnie Scorpio, a na pod maskę trafiła udoskonalona technika. Wszystko perfekcyjnie zbiegło się w czasie. A na następcę wybrano... Mondeo. Ze Scorpio było jakby odwrotnie. Zatem doradzam ze wszech miar, pozostanie przy modelu pierwszej generacji. Jest zwyczajnie bardziej ponadczasowy.
Scorpio na aukcji - tutaj.
Mnie zawsze odrzucała w modelu poliftowym deska rozdzielcza jakby żywcem wzięta z escorta lub transita...
OdpowiedzUsuńzgadzam się, ta deska była próbą wprowadzenia nowoczesności, ale na siłę...
OdpowiedzUsuńMieliśmy kiedyś poliftowe Scorpio w sedanie. Z 2,4V6. Cudowne auto. Za każdym razem gdy widzę Scorpio to kręci mi się łezka w oku. I, przeciwnie do Was, Panowie, mnie się zawsze deski rozdzielcze tych aut podobały. :P
OdpowiedzUsuń